umtsno.de

Neu hinzu | Beweise | Recht | Kontakt | Statistik | Grenzwerte

Dla waszych wpisów i kontaktów księga i notes: "Przeciwko masztom telefonii komórkowej"

Walcz z mafią telefonii komórkowej

Wybór protestów w Polsce
Dwie wieże na białej plamie
"Emitel" planuje budowę masztu w gminie Troszyn.
W pobliżu Ostrołęki stanie 200-metrowy maszt telewizyjno-radiowy
Po "niepowodzeniu" w Czerwinie Emitel chce postawić maszt na terenie gminy Troszyn.
Wzgórza nie oddamy!
Wieży nie będzie
Nadajnik z głowy

dalsze polskie teksty


4. wrzesień 2003
Dwie wieże na białej plamie

"Stara" wieża "koło" poczty" nie może zapewnić właściwego odbioru radia i telewizji w Ostrołęce i okolicach

Firma z Zamościa chce stawiać maszt telewizyjno-radiowy na hałdzie w Wojciechowicach. Podobną inwestycję w gminie Troszyn planuje firma z Krakowa. Czy możliwy jest absurdalny scenariusz, że w pobliżu Ostrołęki staną dwa ponad dwustumetrowe maszty?

Przypomnijmy (pisaliśmy o tym w artykule "Miasto wież"), że zamojska firma "Info-Inwestycje" chce na hałdzie w Wojciechowicach postawić 260-metrowy maszt radiowo-telewizyjny. Procedura towarzysząca budowie tego typu obiektów (głównie ze względu na sprawy ochrony środowiska) jest długa i skomplikowana. Firma zapewnia jednak, że jeśli nie będzie żadnych przeszkód budowa zacznie się (i skończy) w 2005 roku.

Maszt musi stanąć...

O potrzebie budowy masztu telewizyjnego w okolicach Ostrołęki mówi się od dawna. Jakość odbioru zarówno ogólnokrajowych stacji radiowych nadających na UKF-ie, jak i programów telewizyjnych w samej Ostrołęce jest fatalna. Im dalej od miasta i "starej" wieży tym gorzej.
- Okolice Ostrołęki to biała plama na radiowo-telewizyjnej mapie Polski. I to jedna z ostatnich. Maszt, prędzej czy później, musi tu stanąć - powiedział nam Stefan Gronowski, dyrektor Regionu Wschodniego firmy TP Emitel, która od lat stara się przeprowadzić w naszym regionie taką inwestycję.

Centrum owej "białej plamy" znajduje się gdzieś przed Troszynem (od strony Ostrołęki). Tam jednak po głośnych protestach Społecznego Komitetu Przeciw Budowie Masztu teren jest "spalony".

- Nie budujemy masztów w gminach, które sobie tego nie życzą. A o szkodliwości masztu powiedziano już tyle nieprawdy, że mogę tylko powtórzyć: każdy tego typu obiekt emituje określone pole elektromagnetyczne, ale nie zagraża ono ani środowisku, ani zdrowiu ludzi - powiedział nam dyrektor Gronowski.

uwaga administratora
naukowe dowody szkodliwości istnieją patrz tutaj, są niestety w większości nie przetłumaczone. Tłumaczyć takie dowody mają właściwie obowiązek odpowiedzialne za zdrowie i ochronę środowiska polskie ministerstwa. Niestety one tego nie robią. Tutaj znajdą państwo krótkie streszczenia. Proszę patrzeć pod http://iddd.de/umtsno/bocian.htm
60 zgonów w Słupsku ma też swoją dużą wymowę epidemiologiczną i być może stanie się polskim dowodem szkodliwości promieniowania EM. Proces dochodzeniowy trwa.

"Emitel" planuje budowę masztu w gminie Troszyn.
Według dyrektora Gronowskiego prace przygotowawcze są daleko posunięte.
- Przygotowanie tak skomplikowanej inwestycji musi potrwać, jednak mogę powiedzieć, że jesteśmy już blisko rozpoczęcia budowy. W najbliższym czasie osobiście spotkam się z wójtem gminy, żeby "dograć szcegóły" - mówi dyrektor Gronowski.
Tymczasem "Info-Inwestycje" chcą pobudować maszt na hałdzie w Wojciechowicach. Może zatem dojść do absurdalnej sytuacji, że "obok siebie" staną dwa maszty!
- Teoretycznie rzeczywiście tak się może zdarzyć, co więcej: zdarzało się do niedawna w przypadku anten telefonii komórkowej. To jednak zdecydowanie mniejsze obiekty. W przypadku masztów radiowo-telewizyjnych dwa "konkurencyjne" obiekty na jednym terenie oznaczałoby to gigantyczne straty dla jednego z operatorów - mówi Gronowski.
Wyjaśnijmy: "porządkujący" polski eter Urząd Regulacji Telekomunikacji przydziela jedynie częstotliwości, na których nadawcy (radiowi czy telewizyjni) emitują swoje programy. Ci z kolei podpisują indywidualne umowy z operatorami sieciowymi (takimi jak "Emitel" i "Info-Inwestycje"). Operatorzy mają pełną swobodę konkurencji.

"Dawid i Goliat"

Dwa maszty "obok siebie" to jednak tylko teoria. Żaden operator nie rozpocznie budowy masztu (a jest to gigantyczna inwestycja) bez długoterminowych umów. Takie umowy zawarły już "Info-Inwestycje" z pięcioma nadawcami (TVP1, TVP2 i trzy stacje radiowe). Tyle, że to jedynie umowy przedwstępne, a zamojskiej firmie konkurować z "Emitelem" jest trudno. Przyznaje to Zbigniew Nowak z "Info-Inwestycji".

- Trudno tu mówić o konkurencji. Funkcjonujemy na polskim rynku jak Dawid i Goliat. "Emitel" jest potentatem. Samych dużych masztów ma na terenie kraju kilkadziesiąt, a my zaledwie kilka - mówi Zbigniew Nowak. - My wchodzimy z budową praktycznie tylko tam gdzie "Emitel", z tych czy innych względów nie chce. Najwyraźniej tak jest w przypadku Ostrołęki. Dlatego rozpoczęliśmy przygotowania do budowy masztu na tym terenie - powiedział nam Zbigniew Nowak.
O konkurencji nie chciał też mówić dyrektor Gronowski z "Emitela".

- Przyznam, że wiem "coś" o planach "Info-Inwestycji", ale tylko dlatego, że my również interesowaliśmy się Ostrołęką. Aktualnie prowadzimy rozmowy z gminą Troszyn i, jak już mówiłem, określiłbym je jako bardzo zaawansowane - powiedział nam dyrektor Gronowski.
Mimo to skomentował plany zamojskiej firmy.

- Mowię to prywatnie, jako człowiek, który postawił już kilkadziesiąt masztów w Polsce: dla mnie jest to inwestycja bez sensu. Dziś już nie stawia się masztów "w mieście", choćby ze względów psychologicznych - dziś nie ma żadnych protestów, ale jutro maszt może zacząć komuś przeszkadzać. Nie wiem też czy maszt można postawić na hałdzie popiołów. Powiem tylko, że każdą tego typu budowę poprzedzają gruntowne badania geologiczne - mówi dyrektor Gronowski. - Poza tym maszt w Ostrołęce nie pokryłby dokładnie owej białej plamy, o której już mówiłem - powiedział nam dyrektor Gronowski.
Wieża zostaje

W pobliżu Ostrołęki stanie 200-metrowy maszt telewizyjno-radiowy
Jeden z ostrołęckich symboli nie zniknie z panoramy miasta

Ostatnio pojawiły się obawy o przyszłość jednego z symboli Ostrołęki - wieży telewizyjnej - w związku ze zwolnieniem z pracy jej całej obsługi. Z naszych informacji wynika, że wieży nic nie zagraża. Natomiast w gminie Troszyn najprawdopodobniej stanie nowa tego typu budowla - maszt telewizyjno-radiowy o wysokości około 200 metrów.

Tereny sąsiadujące z Ostrołęką od dłuższego czasu są "białą plamą" na telewizyjno-radiowej mapie Polski. Mieszkańcy mają spore problemy z odbiorem programów ogólnopolskich stacji radiowych, nadających na UKF-ie; wiele do życzenia pozostawia też jakość programów telewizyjnych (w wielu miejscowościach nie można odbierać Polsatu). Od kilku lat mówi się o konieczności budowy na tym terenie wieży telewizyjno-radiowej. Jak powiedział nam Stefan Gronowski, dyrektor Regionu Wschodniego firmy TP Emitel, zajmującej się budową i utrzymaniem sieci masztów i anten w Polsce, byłaby to jedna z kilkudziesięciu tego typu budowli w kraju.

Nie będą rozbierać

- Maszt miałby około 200 metrów wysokości i na starcie zapewniał możliwość odbioru czterech programów telewizyjnych i sześciu radiowych. W przyszłości istniałaby możliwość uruchomienia dodatkowych telewizyjnych kanałów cyfrowych - mówi dyrektor Gronowski.
Czy oznacza to, że "stara" wieża, która wrosła już w ostrołęcki krajobraz, przestanie być potrzebna i zostanie zdemontowana? Tę tezę potwierdzałyby informacje o planowanych zwolnieniach kilku pracowników Emitela, zatrudnionych w Ostrołęce, zajmujących się obsługą i konserwacją wieży. Dyrektor Gronowski rozwiewa te obawy.
- Na pewno nie będziemy rozbierać wieży. Może służyć i służy ona także do innych celów, niż przekazywanie sygnału radiowo-telewizyjnego. Lokalne urządzenia o mniejszych zakresach dalej będą funkcjonować. Maszt i wieża nie wykluczają się, tylko uzupełniają. A co do zwolnień, to nie mają one nic wspólnego z tą sprawą. Nasza firma reorganizuje się. Zamiast stałych pracowników "na obiektach", tworzymy grupy serwisowe obsługujące określony teren. Nie jest powiedziane, że ludzie dzisiaj zatrudnieni w Ostrołęce stracą pracę - powiedział nam dyrektor Gronowski.
Nic na siłę

Ze względów technicznych najlepszym miejscem na postawienie masztu byłyby tereny położone w gminie Czerwin lub Troszyn. Właśnie gmina Czerwin była pierwszą lokalizacją budowy masztu. Sprawa stała się głośna w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Na tyle głośna, że powołano społeczny komitet przeciwko budowie masztu, któremu skutecznie udało się zablokować inwestycję.

- Nie budujemy masztów "na siłę", w gminach, które sobie tego nie życzą - mówi dyrektor Gronowski. - A sprawa szkodliwości to "odwieczny" temat. Owszem, antena emituje określone pole elektromagnetyczne, ale o żadnym zagrożeniu nie ma mowy. Powiem tylko, że takie maszty jak ten, który planujemy wybudować, stoją w Polsce również na obrzeżach miast i nikomu nie przeszkadzają. Tak to już jest, że różni ludzie chcą przy okazji budowy masztu załatwiać jakieś swoje sprawy i stąd protesty.

Uwaga administratora: patrz Gąbin

Po "niepowodzeniu" w Czerwinie Emitel chce postawić maszt na terenie gminy Troszyn. Potrzebuje do tego około trzech hektarów ziemi. Korzyści dla gminy są dwojakie: stałe podatki (od nieruchomości i budowli) zasilające budżet gminy i możliwość zrealizowania niejako "przy okazji", pewnych własnych inwestycji. Najczęściej przy budowie masztu powstają w gminie (za pieniądze Emitela lub z ich udziałem) nowe drogi, wodociąg czy linie telefoniczne. Jak zapewnił nas wójt Edwin Mierzejewski gmina Troszyn zdaje sobie sprawę z ewentualnych korzyści.
Maszt już niedługo

- O planowanej budowie mówi się w gminie od dawna. Mamy nawet w planie zagospodarowania przestrzennego uwzględnione tereny pod, zastrzegam, ewentualną budowę takiego obiektu. Na dzisiaj jednak nie mamy żadnej konkretnej propozycji. Podobno ta firma jest na etapie przygotowywania projektów. Jeśli się do nas zgłoszą, to będziemy rozmawiać. Nie będziemy na pewno działać charytatywnie. Jeśli jakieś problemy się pojawią, to z pewnością będziemy umieli je mądrze rozwiązać - powiedział nam wójt Mierzejewski.

Fakt gromadzenia dokumentacji potwierdza dyrektor Gronowski.
- Procedury, które nas obowiązują, są skomplikowane. Budowa masztu to bardzo specjalistyczna inwestycja, która musi spełnić szereg wymogów technicznych i formalno-prawnych. Jednak maszt, gdzieś w okolicach Ostrołęki, musi stanąć. Myślę, że już niedługo i myślę, że to będzie właśnie gmina Troszyn - powiedział nam Gronowski.

02. Lipca 2003
Wzgórza nie oddamy!

Szudziałowo. Od kilku miesięcy w Zubrzycy Wielkiej (gm. Szudziałowo) trwa konflikt sąsiedzki. Jeden z mieszkańców wsi - Mirosław Surowiec - zgodził się, aby na jego wzgórzu zainstalowano stację Plus GSM. Sąsiedzi zamierzają do tego nie dopuścić. Są przekonani, że maszt będzie miał negatywny wpływ na zdrowie ludzi i zwierząt.

Zubrzyca to niewielka wieś, którą od granicy państwa dzielą zaledwie trzy kilometry. Miejscowi twierdzą, że "dotychczas każdy z każdym potrafił się tu dagadać i o żadnych konfliktach nikt nawet nie słyszał". Zmiana przyszła wiosną br.
- Przyjechało kilku z Warszawy i zaczęli się pytać, do kogo należy ten pagórek w pobliżu naszego domu. Wtedy się okazało, że ma tam stanąć maszt, a właściciel wyraził już zgodę. I wszystko to w tajemnicy przed innymi zrobił - opowiada Bogusława Łabanowicz z Zubrzycy.
Razem z mężem Antonim prowadzi ona hodowlę krów mlecznych. Gospodarstwo Łabanowiczów leży zaledwie kilkadziesiąt metrów od wzgórza Surowca.
- Ten maszt zaszkodziłby wszystkim. Wiadomo przecież, że fale elektromagnetyczne mają negatywne oddziaływanie na procesy biologiczne. Nie wyobrażam sobie prowadzenia hodowli w sąsiedztwie takiego nadajnika. Bydło może przestać się rozmnażać, nie mówiąc już o tym, że i ludzi choroby jakieś mogą dotknąć. A przecież małe dzieci tu mieszkają. Sam mam 4-letnią córkę. Próbowaliśmy rozmawiać z Surowcem, ale do niego żadne argumenty nie trafiają. Powiedziałem mu, żeby ten maszt - jak już tak bardzo chce - za swoją stodołą postawił, a nie za naszą. A on mi na to: "za moją stodołą zasięgu nie ma". I gadaj tu z takim - nie kryje zdenerwowania Antoni Łabanowicz.
Mirosław Surowiec twierdzi, że... nie jest w tej sprawie żadną stroną, a jedynie właścicielem działki.
- Niezależny ekspert wydał opinię, że maszt nie będzie stanowił żadnego zagrożenia, dlatego nie widzę powodu do niepokoju - tłumaczy Mirosław Surowiec.
Kwestia ewentualnego zainstalowania masztu w Zubrzycy jest obecnie na etapie konsultacji społecznych. Do Urzędu Gminy w Szudziałowie wpłynęły już protesty czterech mieszkańców.
- Zwróciłem się do Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego i Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego o wydanie opinii odnośnie szkodliwości masztu. Przyznaję, że nie dziwią mnie protesty mieszkańców. Ze swojej strony gmina może negatywnie zaopiniować pomysł budowy masztu - wyjaśnia Stanisław Fiedorowicz, wójt Szudziałowa.
Mieszkańcy Zubrzycy Wielkiej stawiają sprawę jasno - mają zamiar bronić wzgórza do skutku.

26. Sierpnia 2004 18:52
Wieży nie będzie
Protest mieszkańców osiedla Stare Miasto w Ostrołęce NSA uznał za zasadny. Zapadł wyrok...

Wyrok NSA, na który od ponad roku czekali mieszkańcy osiedla Stare Miasto w Ostrołęce, sprawił, że odetchnęli oni z ulgą. Chociaż ich argumenty, o szkodliwości i zagrożeniach jakie niesie ze sobą budowa nadajnika telefonii komórkowej, nie były wzięte pod uwagę, to jednak sąd dopatrzył się innych nieprawidłowości i uchylił zaskarżoną przez mieszkańców zgodę Wojewody Mazowieckiego na postawienie nadajnika.

Właśnie minęły dwa lata od momentu, kiedy mieszkańcy osiedla Stare Miasto w Ostrołęce rozpoczęli walkę o niedopuszczenie do postawienia stacji bazy telefonii komórkowej na budynku ośrodka zdrowia przy ul. Kościuszki.
- Protesty mieszkańców, gdy planujemy podobne inwestycje, należą do rzadkości - usłyszeliśmy od Aleksandra Dackiewicza, kierownika działu pól elektromagnetycznych i środowiska w Polskiej Telefonii Cyfrowej Sp. z o.o. - Argumenty wysuwane przez przeciwników w większości są bezpodstawne i nie mają oparcia w opracowaniach naukowych.

Uwaga administratora: patrz krótkie streszczenia (po polsku) oraz moją uwagę u góry

Jednak protest mieszkańców, poparty 174 podpisami pod którym podpisała się także Rada Osiedla Stare Miasto, za zasadny uznał ówczesny prezydent Ostrołęki.
W uzasadnieniu odmownej dla inwestora decyzji stwierdzono, że "w tym miejscu miasta wykluczona jest lokalizacja wszelkich obiektów i urządzeń uciążliwych, gdyż byłoby to niezgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego miasta Ostrołęki".

- Z decyzji, jaką wówczas podjął prezydent byliśmy bardzo zadowoleni, jednak zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że na tym się nie skończy i będą kolejne odwołania - mówi podpisana pod protestem mieszkanka ulicy Leszczyńskiego.

Kolejnym organem administracyjnym, który zabrał głos w sprawie budowy stacji bazowej ERA GSM, był wojewoda, do którego odwołał się inwestor. Jak przyznają mieszkańcy osiedla Stare Miasto, pozwolenie na budowę nadajnika jakiego udzielono w Urzędzie wojewódzkim, było dla nich zaskoczeniem. Równocześnie uchylona została decyzja prezydenta Ostrołęki, a w uzasadnieniu stwierdzono,że "planowana inwestycja nie pogorszy stanu środowiska, ani nie jest obiektem uciążliwym"

- Pozostało nam tylko złożenie odwołania do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie, co też uczyniliśmy - tłumaczy Danuta Krukowska, przedstawiciel wnioskodawców skargi na decyzję Wojewody Mazowieckiego do NSA w Warszawie.
Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie zaskarżoną przez przedstawicieli mieszkańców decyzję Wojewody Mazowieckiego uznał za zasadną, ale z przyczyn innych niż przez nich podnoszone. W całej sprawie budowy nadajnika telefonii komórkowej w Ostrołęce, NSA dopatrzył się wielu innych uchybień. Zdaniem sądu, "niemożliwe było uzyskanie przez inwestora pozwolenia na budowę (jaką wydał Wojewoda Mazowiecki - przyp. red.), gdyż nie dysponował ważną decyzją o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu", jaką w tym wypadku powinien otrzymać od władz miasta Ostrołęki.

- Jako obowiązek traktujemy zapewnienie naszym abonentom odpowiedniej jakości usług, a budowa stacji o jaką chodzi w przypadku Ostrołęki, właśnie temu służy - wyjaśnia Aleksander Dackiewicz z Ery GSM. - Nawet, jeśli protest mieszkańców przyczyni się zmiany lokalizacji nadajnika, na pewno nie spowoduje zahamowania rozwoju cywilizacji...

06. Lipca 2003 21:05
Nadajnik z głowy

Na wieżowcu przy ul. Wojska Polskiego 56 nie stanie stacja przekaźnikowa telefonii komórkowej

Zdecydowany protest mieszkańców przeciwko budowie nadajnika telefonii komórkowej w centrum Ełku przyniósł pożądane rezultaty. Inwestor nie postawi na wieżowcu przy ul. Wojska Polskiego 56 stacji przekaźnikowej. Nie otrzymał na to zgody Starostwa Powiatowego w Ełku.

Protesty mieszkańców rozpoczęły się już na początku lutego br. O zamiarach operatora telefonii komórkowej dowiedzieli się z informacji wywieszonej w gablotce Spółdzielni Mieszkaniowej "Świt" - administratora budynku, na którym miał stanąć maszt.

- Spółdzielnia za naszymi plecami chciała nam postawić nad głowami nadajnik - twierdzą mieszkańcy. - Dlatego postanowiliśmy zaprotestować.
W połowie lutego mieszkańcy wieżowca przy ul. Wojska Polskiego 56 (na nim miał stanąć nadajnik) ogłosili zebranie lokatorów i przygotowali pismo protestacyjne do Spółdzielni Mieszkaniowej "Świt". Podpisali się pod nim wszyscy. Poparli ich jeszcze mieszkańcy trzech sąsiadujących bloków. W sumie zebrano ok. 200 podpisów. W piśmie mieszkańcy zdecydowanie domagali się cofnięcia zgody na lokalizację stacji nadawczej na dachu budynku stojącego w centrum miasta.
Jerzy Korsak, prezes ds. technicznych SM "Świt" twierdzi, że mieszkańcy zostali poinformowani o zgodzie na umieszczenie nadajnika.

- Wywiesiliśmy informację w naszej gablocie właśnie po to, żeby mieszkańcy mogli się do niej ustosunkować - tłumaczy J. Korsak. - Nie chcieliśmy robić czegokolwiek za plecami spółdzielców. Wszystko było jawne.

- Trudno to sobie wyobrazić, ale naprawdę nikt nie pytał nas o zgodę - mówi Jerzy Swobut, mieszkaniec bloku przy Wojska Polskiego 56. - Spółdzielnia jest przecież własnością wszystkich mieszkańców, a nie prezesów i rady nadzorczej. Poza tym przecież taki nadajnik negatywnie oddziałuje na nasze zdrowie. Stąd nasz zdecydowany opór.
W ubiegłym tygodniu przedstawiciele operatora telefonii cyfrowej zorganizowali w siedzibie "Świtu" spotkanie z mieszkańcami. Chcieli przekonać ich, że taki nadajnik nie jest szkodliwy. Lokatorzy byli jednak nieugięci.
- Jeżeli ludzie się na to nie zgadzają, to nadajnika w tym miejscu nie będzie - zapewnia J. Korsak. - I sprawa jest zamknięta.
Radykalny sprzeciw mieszkańców miał również wpływ na decyzję starosty ełckiego, dotyczącą wydania zgody na budowę stacji przekaźnikowej.
- Przy tak dużym sprzeciwie mieszkańców Ełku, starosta nie mógł wydać innej decyzji niż odmownej - poinformował "Gazetę Współczesną" Jarosław Franczuk, wicestarosta ełcki.

03. Marca 2003


Uwaga!

Do kontaktu z umtsno wystarcza zwykły mail z tekstem bez opcji html, a napisany w kodowaniu Latin 2 czyli iso 8859-2. Listy bez polskich nagłówków nie sciągam z servera tylko niszczę bez czytania. Załączników .exe itp nie otwieram. Otwieram: .pdf, .doc, .rtf, .gif , .jpg i worda od znanych mi adresów

pozdrowienia
administrator

ze względu na globalną zensurę tematu szkodliwości promieniowania EM wyklejanie plakatów przy targach, koncertach, przy stadionach sportowych jest najskuteczniejszą metodą poinformowania ludzi o niebezpieczeństwie. Do plakatów, można też zamówić nieodpłatnie własną treść (webmaster@umtsno.de) ***


| polskie teksty | Inicjatywa Demokracji bezpośredniej | Apel Freiburdzki